Tadeusz Różewicz, Wiersze odzyskane, zebrał, ułożył, posłowiem opatrzył P. Dakowicz
1.
O czym mówią „wiersze odzyskane”? O dochodzeniu do języka, który w końcu będzie jak klisza dla negatywów codzienności. O ciemnej doli człowieka, którego szczęśliwe karty nie mieszczą się w żadnej tali. O poecie, który nie potrafi obronić świata przed nadmiarem produkcji i szaleństwem pomnażaniem odpadów. Różewicz w niezwykle przejmujący sposób pokazuje człowieka pozbawionego metafizycznych wymiarów, który stracił umiejętność zamieszkiwania w świecie. Stoi tyłem do źródeł, szukając wartości, znajduje pustkę. Te wiersze przestrzegają przed światem pałubicznych awatarów markujących prawdziwe życie, w którym możliwe było jeszcze piękno i dobro. Dziś wiersz „nienarodzony / wypełnia pustkę / rozpadającego się świata / nieznanym językiem”. A Elegię, rozpoczyna strofa:
2.
Juwenilia poety (wczesne wiersze praktycznie pozostają nieznane) pokazują, że najważniejsze pytania i kwestie, już u samych początków, nęciły wyobraźnię poety. Zasługą tomu jest bez wątpienia procesualne doświadczenie tego, jak konstytuował się Różewiczowski idiom (nie ufundował go poeta tomem Niepokój w 1947 roku) i jakim przemianom ulegał. Od pierwszych, epigońskich jeszcze prób (czytelne fascynacje Przybosiem i Staffem), po język, który coraz bardziej krzepł, rezygnował z wszelkich ozdobników, rezonował niepokojem, był matecznikiem trosk, po ostatnie, poddawane nieustannej obróbce wiersze, powstałe z cywilizacyjnych odpadów, aż do tekstów widmowych i amputowanych (określenie Dakowicza), które ręka poety nie chce i nie potrafi zapisać – bo jak uczył autor Płaskorzeźby poezja to nie to samo, co wiersz – towarzyszymy poecie w walce o własny, niepowtarzalny idiom. Ostatnia strofa wiersza Przed burzą:
3.
Na publikację Wiersze odzyskane Tadeusza Różewicza, które zebrał i ułożył Przemysław Dakowicz, składają się siedemdziesiąt cztery niepublikowane dotąd w książkach wiersze: utwory mniej znane, zapomniane, dotąd rozproszone w pismach. Całość otwiera wiersz Modlitwa, który szesnastoletni poeta (członek Sodalicji Mariańskiej) publikuje na łamach młodzieżowego pisma w Radomsku, Pod znakiem Marii. Czuje Ciężar, którego ostatnia strofa kończy się tak:
Bartosz Suwiński