Julian Kornhauser, Pokrzywy i olchy. Wiersze, całość ułożył i słowem wstępnym opatrzył J. Kornhauser, fotografie wykonał A. Nowakowski
1.
Julian Kornhauser to poeta podejmujący nieustanny wysiłek, za sprawą którego wyobraźnia ogniskuje swoją uwagę na istnieniu, takim, jakim jest, bez dodatkowych komplikacji wynikających z wiedzy i doświadczenia. Tak jakby autor Origami stale dążył do języka możliwie najbliższego zdarzeniom, którym nadaje rysy, użycza ciało. Rzeczy w tym poetyckim świecie nie są suplementem dla pojedynczej egzystencji, ale pogłębieniem jej materialnej osobności – zrównaniem statusu bytów, które przecinają swoje pola skupienia. Kornhauser z niezwykłym oddaniem troszczy się o innych, o cudzy idiom, który staje się na raz ekwiwalentem głosu skończonego, gotowego już wiersza. Poeta, z tomu W fabrykach udajemy smutnych rewolucjonistów (1973): „Poezja, brudny ręcznik hotelowy, / który przechodzi z rąk do rąk i pachnie / ciągle tym samym szarym mydłem”. Poezja jak gryf, strojony w zależności od nastroju instrumentalisty, którego technikę będzie się naśladować (a nie rekonstruować – to jednak spora różnica). Te wiersze rozpięte są od śladu, fenomenu, po zgiełk i rumor – w końcu odnajdują swoją ciszę: pomiędzy mgnieniami. Czułe jak mało co. Moja kochana mama:
2.
Kornhauser stale ćwiczy umiejętność zwalniania w sobie miejsca, aby to, co przychodzi z zewnątrz (człowiek, krajobraz, rzecz) mogło poczuć się w jego wierszu bezpiecznie i swobodnie. Konsekwencją tego jest to, że bohater wielu wersów, zrzuca maskę i przestaje się martwić zachowaniem takich czy innych pozorów. Semantyczne rozchwianie wielu strof bierze się z nieustannego poszerzania skali tematów, w których, być może, znajdzie się kolejne prawdy, rzucające inne światło, na dotychczasowe. W gruncie rzeczy wyjdzie się z jednych oczekiwań, a wejdzie w kolejne. To, co pomiędzy, to, co efemeryczne, rozpadające się zanim dosięgnie to percepcja, jest stawką tych wierszy, które uparły się, że ulotne i znikome, zostanie zapisane po stronie: jest, trwa. „Nie, nic się nie kończy, / nie kończy się niebo, / nie kończy się ziemia, nie kończą się drogi, lasy i morza. / Dlatego idź przed siebie, / licz powoli kroki”. Wypatruj wierszy, ich spełnionych ambicji, zrealizowanych planów, świadectw z pojedynczego istnienia, niepodrabialnego z niczym innym. Pudełko:
