Topiel - Jakub Ćwiek
Łobuzerskie wprawki i przyspieszony kurs dorastania. Chłopacka opowieść z wielką wodą w tle, i paroma innymi wątkami. Topiel zaczyna się 4 lipca 1997 roku. Za trzy dni powódź stulecia zaleję Dolny Śląsk i Opolszczyznę, a z mętną wodą popłyną dobytki i gospodarstwa, nadzieje i wspomnienia. „W smrodzie stęchlizny, którego nie dało się wywietrzyć ani pokonać chemią, na wojskowych materacach, barłogach, wsłuchując się w oddechy dzieci, których nie mieli gdzie zabrać, gdzie wywieźć, chociaż były, kurwa, wakacje, leżeli i myśleli. Nasłuchując, czy ktoś skrada się do drzwi, których nie dało się zamknąć na klucz, wpatrzeni w sufity, które jeszcze tydzień temu obiecywali sobie odmalować, pytali się raz za razem: co teraz?”. A woda szła jak po swoje, śmielsza i śmielsza.
To rzecz o chłopcach na skraju lata. O tym, że trzeba mieć odwagę, aby sięgać po najlepsze jabłka. O wakacjach, wracających w snach jak zgrany szlagier. Książka udowadniająca, że nawet największe dramaty, nie zasłaniają swoim cieniem, przepastnych dni nastoletniości, kiedy każde zdarzenie może być początkiem przygody, a ta pozwala zapomnieć o tym, co dookoła, nawet jeśli to uwiera bardziej niż zwykle. O tym, że są ludzie płochliwi jak sarny, i ci pełni furii, zaraźliwej, porywającej. Powieść o tym, że jak nam niczego nie brakuje, zawsze chcemy więcej, i że być może, nic bardziej nie boli niż pamięć pierwszych rozczarowań. O tym, że ludzie i tak wrócą na swoje, chociaż tutaj wypaczone drzwi i okna, meble pokryte szlamem, odłażące tapety, myśli w których stoi woda. Człowiek przecież zawsze gdzieś wraca i ma do wykonania pracę. Nawet kiedy pytanie o jej sens, pozostaje bez odpowiedzi.
To w gruncie rzeczy powieść formacyjna, w której Ćwiek, opisuje nastolatka. Kogoś, kto wciąż wstydzi się dziecka w sobie, ale dorosłego nadal po sobie nie znajduje. Proza zawadiacka, gdzie dramatyczne zdarzenia, stają się tłem dla pierwszych inicjacyjnych wprawek, jakie pojawiają się w życiu dorastających chłopców. To również zdania o nostalgii za latami 90-tymi, ich obyczajowością i codziennym kolorytem. O strachu pomieszanym z ekscytacją. O tym, że świat opiera się na przypadku, który tłumaczymy myślą, słowem, uczynkiem. To już trzydziesta książka Ćwieka, który w swojej twórczości meandruje od fantastyki po bajki dla dzieci. Ciągle konfrontuje się z rozmaitymi poetykami, celuje w nieoczywiste stylistyczne wisty, swobodę popkulturowego szczegółu, rodzaj sztubackiej dezynwoltury. Topiel to zapowiedź nowego otwarcia. Już wkrótce: Drelich. Prosto w splot.
[Bartosz Suwiński]