Tu i tam - Yvon Le Men
Poezja powitań i pożegnań, ostatniego horyzontu, którego cień kładzie się na wszystkim, co nazywamy tu naszym, swoim. Ledwo zarysowującego się światła, po tamtej stronie obecności. Opowieść o pojedynczym słowie, które przecież wypływa ze swojej macierzy, pracuje w nim pogłos przodków, niesie się echo tych wszystkich, dla których służyło. To wiersze przekonujące nas, że w momentach granicznych, w sytuacjach ostatecznych, być może jeszcze tylko poezja, może pomieścić w sobie żal i tęsknotę, radość i rozpacz, życie i śmierć. Gazeta:
Odkąd
odeszłaś
pozostawiając swoje imię
szybko wyryte
na kamiennym nagrobku
twoje ślady
jeszcze pozostały w ogrodzie
odkąd odeszłaś
inni
też odeszli
odnajdując swoje nazwiska
w gazecie
Jeden po drugim
nam mówią
że żyje się między dwiema datami
że umiera się na końcu
duszy
która idzie
wszędzie
gdzie nie ma ciała
na wieki wieków.
Poezja Yvona LeMena to również historia oka goniącego ku kolejnym widokom i twarzom. Wersy godzące się z porami roku. Pozostające w zażyłości z tym, co można zabrać ze sobą na drogę. Bohater tych wierszy idąc, pyta: czy zerwany czas istnienia, zszywa w całość moment śmierci? Czy umieranie jest koniecznością narodzin, czy możliwością życia? Wiersze o tym, że odchodząc, zostawiamy przecież ślady. Opowiadające o ciszy, która mieszka w krzyku. To wreszcie linijki prowadzące nas do ludzi, by wymienić słowo na zrozumienie, spojrzenie na czułość, uścisk dłoni na ciepło, czas na bycie. By być tuż, obok.
Drogę rygluje wiatr
żółte barwy
szaro nasycone
Pływy morskie rzucają się
z całą siłą do rzek
Kto odgadnie jak daleko sięga echo dzwonu w tej dolinie?
[Bartosz Suwiński]